~Shez przybiegł w nieznane przez niego miejsce.~

-Uł... Gorąco tutaj...

~Spojrzał w rażące słońce a po chwili rozglądał się za ukochaną, gdyż wiedział, że na pewno tu jest~

~Pod ciężarem lwicy został przygwożdżony. Popatrzył na nią z uśmiechem.~

-A więc tu jesteś

~powiedział lew i czule liznął ukochaną w policzek.~

-Myślałem, że się obraziłaś. Bo tak nagle uciekłaś.

-Znowu zostałem oszukany.

~Powiedział i zaśmiał się. Wyszedł z wody, otrzepawszy się z niej.~

-Bardzo ciekawe miejsce, dużo słońca, wielkie drzewa.

~Spojrzał na lwicę i zastanowił się chwilę. Własne stado... Nawet niezły pomysł.~

-Ja też...

~Wypowiedział to z westchnieniem w głosie.~

-A chcesz nadal?

-Moglibyśmy założyć stado i zaproponować sojusz z Lwią Ziemią. Czemu nie? Dobry pomysł, oczywiście jeżeli chciałabyś, żebyśmy założyli razem.. Nasze małe stado, co rozwijałoby się z czasem.

~Powiedział rozmarzony~

-No ale wiesz, jak bardzo Cię kocham.

~Odparł lew~

-Pójdę za tobą wszędzie.

-Po maleńku...

~Powiedział lew z nutą bardzo spokojnego głosu~

-Najpierw byśmy musieli pomyśleć nad nazwą stada. Porozmawiać o tym wcześniej z Królami Lwiej Ziemi, by zaproponować sojusz. A jakieś samotne lwy, czy lwice zawsze się znajdą, którzy szukają stada.

Ostatnio edytowany przez Sheamus (2012-10-26 16:38:57)